-Idziemy do mnie czy do Ciebie?- wielkie oczy Andrew wpatrywały się w moją twarz, kiedy wysiedliśmy z autobusu.
-Nie możemy porozmawiać tutaj? -zapytałam przenosząc wzrok na pobliską ławkę.
-Spójrz jak ja wyglądam. -jego długie palce dotknęły rozciętej skroni - Jane, muszę coś z tym zrobić..
Rzeczywiście niewielka rana wymagała opatrzenia. Rozsądek podpowiadał mi, coś zupełnie innego, niż to co tak naprawdę chciałam zrobić. Zerknęłam na zegarek, wskazywał 15.30. Dzisiaj piątek, a wiec dom jest pusty. Naprawdę zamierzałam zaprosić do niego chłopaka, którego praktycznie nie znam? To przecież głupie... Moja ciekawość przeważyła nad rozsądkiem. Z długotrwałych zamyśleń wyrwał mnie jego głos.
-Halo? -uśmiechnął się szeroko- Wcale nie gustuje w sterczeniu na deszczu, jest zimno Jane- uniósł swoje dłonie, aby poprawić kaptur. .
Wyglądał zabawnie. Był cały przemoczony. Jego siwa bluza, zdawała się nie być odpowiednia na taką pogodę, była kompletnie mokra. Zupełnie jak moje włosy, które potrzebowały natychmiastowej ingerencji suszarki.
-Możemy iść do mnie. -rzuciłam obojętnie.
Szybkim krokiem ruszyłam w stronę mojego domu. Lekki rumieniec oblał moją twarz. Nie przywykłam do sprowadzania tak przystojnych chłopaków do domu. Nie przywykłam do sprowadzania jakichkolwiek chłopaków do domu.
-Pewnie, że możemy -Andrew momentalnie znalazł się obok mnie - daleko jeszcze? -uśmiechnął się patrząc w moją stronę.
-Jakieś 5 minut drogi -włożyłam dłonie do kieszeni, uparcie starałam się uniknąć kontaktu wzrokowego z chłopakiem.
-Wiesz, że to dziwne?- przełożył plecak z dwóch, na jedno ramię.
-Co?- mimowolnie spojrzałam w jego oczy.
-Że ktoś taki jak ty, zaprowadza do domu kogoś takiego jak ja -na jego twarzy pojawił się blady uśmiech.
-Sama się sobie dziwie - uśmiechnęłam się delikatnie - ktoś taki jak ja, czyli?
-No wiesz..-wskazał ręką w moją stronę - Ktoś grzeczny, uporządkowany. Po prostu inny - schował dłonie w kieszeniach spodni.
-A więc jesteś niegrzeczny? -zatrzymałam się przed moim domem.
-To tutaj? -starał się uniknąć odpowiedzi.
-Zadałam Ci pytanie -spojrzałam stanowczo w jego oczy.
-Porozmawiamy w domu. -uśmiechnął się- Noo chodź. -jego wielka dłoń chwyciła za moją.
Jejciu, ale rozdział króciutki >.< Na szczęście jest jeszcze jeden rozdział za który za moment z przyjemnością się zabiorę. To grzech, że wcześniej ich nie zauważyłam.
OdpowiedzUsuńJane wykazała się rozsądkiem... przez chwilę, ale pewnie ja sama bym zaprosiła przystojniak do swojego domu, a rozsądek w zmaganiu z sercem zauroczonej nastolatki niewiele zdoła osiągnąć. Jestem jednak nieufna względem Andrewa, nie wiem czemu od razu posądzam go o najgorsze rzeczy. Chodzi mi o to, że chce ją jakoś wykorzystać, że założył się z kumplami albo coś ten teges.
Na szczęście teraz również zaczynam posądzać go o to, że podkochiwał się w niej i dopiero teraz zdobył się na odwagę, aby się do niej odezwać. Nie wiem, czemu ale moja romantyczna dusza tak twierdzi, a jednocześnie zdrowy rozsądek krzyczy: "Oszust!". Podobnie jak Jane zaufam sercowi i przekonam się, co dalej!
Niestety teraz niewiele mogę jeszcze dodać, bo aż ręce mnie swędzą aby dobrać się do kolejnego rozdziału =D
Andrew to zdecydowanie nie jest chłopak idealny, jednak jest bardzo urokliwy.
Usuńczas pokaże.. jedno jest pewne. Będzie ciekawie ! :)))